Opowiemy teraz historię w stu procentach prawdziwą. Zdarzyła się w Polsce. Żyła sobie (i nadal żyje) w naszym kraju kobieta, której trzeci poród zagrażał niemal całkowitą utratą wzroku. Lekarz położnik, do którego trafiła ze skierowaniem na zabieg, uznał groźbę oślepnięcia za wskazanie niewystarczające do przerwania ciąży. Ciąża nie została przerwana, kobieta urodziła dziecko, wzrok jej się drastycznie pogorszył. Było to w roku 2000. Chora wniosła skargę na szpital, który odmówił jej pomocy. Skargę odrzucały kolejne instancje krajowego prawa. Wreszcie Alicja Tysiąc, bo tak właśnie się nazywa bohaterka tej opowieści, wniosła sprawę do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. W 2007 roku wygrała. Wszystko to ciągnęło się aż siedem lat, ale Trybunał wziął Polkę w obronę! Zadecydował, że nasze państwo powinno jej wypłacić odszkodowanie za naruszenie praw człowieka, utratę zdrowia i niesprawiedliwe traktowanie w sądach. Dla zwolenników wolnego wyboru w Polsce dzień ogłoszenia wyroku był radosny. Natomiast przeciwnicy wolnego wyboru byli oburzeni. Alicja Tysiąc stała się przedmiotem nagonki prowadzonej z ambon kościołów w całej Polsce. Atakowano ją w katolickich mediach.
Okrzyknięto niedoszłą morderczynią własnego dziecka. Śmiano się nawet z jej nazwiska i z jej choroby wzroku. Kardynał Glemp powiedział, że kupiła sobie okulary za 100 tysięcy. Prawicowy poseł Giżyński – że powinna nazywać się „Sto trzydzieści tysięcy”. Tyle wynosiło przyznane jej odszkodowanie. Sugerowano w ten sposób, że Alicja Tysiąc jest osobą wyrachowaną i chciwą. Kapłani Kościoła katolickiego i politycy nie mieli szacunku ani współczucia dla kobiety, matki trojga dzieci i inwalidki, która za pieniądze z odszkodowania mogła spłacić długi i kupić najpotrzebniejsze rzeczy. Przez wszystkie lata, kiedy toczył się proces, Alicja Tysiąc dostawała mnóstwo listów od tak zwanych obrońców życia. Grożono jej piekłem, nazywano potworem, rozczulano się losem małej Julki, która przyszła na świat, bo jej matka nie przerwała niegdyś ciąży. Ale „obrońcy życia” nigdy nie zapytali, czy dziewczynce czegoś potrzeba, choćby pampersów, kredek czy tornistra. Spraw podobnych do tej toczy się w tej chwili kilka przed trybunałem w Strasburgu.
Polki szukają tam sprawiedliwości, bo uważają, że nasze państwo nie jest sprawiedliwe. Jest jednak pewna zasadnicza różnica. Otóż Alicja Tysiąc upubliczniła swoje nazwisko, walczyła o swoje prawa – by tak rzec – z odsłoniętą twarzą. W ten sposób stała się ikoną sporu o aborcję w Polsce, a zarazem łatwym celem ataków. Sądzimy, że ci wszyscy, którzy na nią napadają, chcą w ten sposób nastraszyć inne kobiety. Chcą pokazać, że każda, która podniesie głowę, przestanie się wstydzić i bać – zostanie napiętnowana i zmiażdżona. Ostatecznie nie chodzi im przecież o zdrowie i życie konkretnych kobiet, o los i szczęście ich dzieci, tylko o władzę nad sumieniami, reputacją i godnością milionów Polek. Przeciwnicy wyboru, naszym zdaniem, przede wszystkim chcą rządzić kobietami. Chcą decydować za nie, odgórnie i nieodwołalnie. Tu chodzi o władzę, nie o dzieci!
temat ucichł jak każdy niewygodny dla poprzedniej władzy
PI* DO KANAŁU!!! Niech wróci normalność
Jaki rząd, taka władza. Niestety :/ Może teraz „odżyjemy”
„Tu chodzi o władzę, nie o dzieci!” Dokładnie, a powinno być na odwrót!
:(:(:(
Brak mi slow jak to czytam…
Wspolczuje takiego dramatu do przezycia…
Morderczynia wlasnego dziecka ja okrzyknieto? A oni to wszyscy sie zaminieli z czyms innym na glowy chyba. Jak mozna byc tak podlym.
Absurd goni absurd. Dobrze, ze mieszkam za granica i nie mamy tu takich problemow. Kobiety traktowane sa jak czlowiek.
Jak zawsze to samo… nic zaskakujacego. Ten kraj to kraj absurdow 🙂