Po wielu dniach zdobyłam się na odwagę. „To jest ten dzień” – Myślałam. Przyglądałam się naszej relacji z uwagą. Byliśmy dobrą, zgraną parą. Umieliśmy iść na kompromis. Niczego nie brakowało. Jednak było „coś” co wewnątrz mówiło mi, że nasze „na zawsze” nie jest na zawsze.
Mdłości i sen były niczym czysta gehenna.
Pamiętam to jak dziś. Był słoneczny poranek. Maciek jak zawsze sporządził swoją listę zadań na cały dzień i wyszedł do pracy. Ja zaś po mozolnie spędzonym dniu z atrakcjami jakie zapewniało mi moje samopoczucie, wyszykowałam się na jego powrót.
Sielanka nie trwała długo. Po moim „kochanie, jestem w ciąży” M. znieruchomiał. Na jego twarzy pojawił się grymas, a usta ścisnęły się w kreskę. Serce biło mi jak oszalałe, nie takiej reakcji się spodziewałam. To nie miało tak wyglądać. Odwróciwszy się na pięcie Maciek wyszedł bez najcichszego słowa. Po dwóch dniach ciszy usłyszałam „nie jestem gotowy, z nami koniec”. Jego słowa dudniły we mnie nie ustannie. Nie mogłam uwierzyć, że po 3 latach nasza relacja i obietnice runęły niczym domek z kart. Po lawinie argumentów zostałam sama. Na dodatek z nieproszonym gościem w brzuchu…
20 odpowiedzi
Nic nowego! Zawsze tak jest! Ciesze się, że sobie poradziłaś….
Standardowe zachowanie, gdy pojawia się problem najlepiej zmienić „pare rękawiczek” na inna bądź uciec – zachowanie tchórzy i nieudaczników których nie brakuje! Najważniejsze, ze udało Ci się podnieść po całej historii i uwierzyć w siebie!
Cóż za klasyk! On nie jest gotowy, a Ty masz zawsze na wszystko być przygotowana i za wszystko odpowiedzialna!
No i dobrze, że się zabrał i poszedł w swoja stronę, zmarnowałabyś sobie z nim życie! Takich jak on – pustych tchórzy – można mieć na pęczki! Super, że finalnie sie pozbierałaś.
Aaaaaaa tego kwiatu jest pół światu, czy jakoś tak 😉 Lepiej być samą i mieć za sobą bagaż doświadczeń, niż pewnego dnia obudzić się obok czegoś takiego bez jaj.
Po 3 latach tylko tyle? Toż on strasznie bogaty zasób słownictwa musiał mieć, skoro wykrzesał z siebie aż tak rozbudowane zdanie…
nigdy nie jest na zawsze
„Nie jestem gotowy” co to ma być? Są jakies specjalne przygotowania???
Żenujące! Nie przejmowałabym się zbyt bardzo po rozstaniu z takim człowiekiem, bardziej cieszyłabym się że śmieci same się wyniosły!!!
Serio??? Czy oni kiedyś dorosleja? Czy na zawsze pozostaja małymi dziecmi zamknietymi w ciele doroslego czlowieka?
Baju baju i heja do przodu! Najlepsze jest to, ze cala historia konczy sie dobrze, a temu pajacowi wielkie „fuck you”!
Ciekawe co tak bardzo uspiło Twoja czujnosc, na bank były jakies wczesniejsze sygnaly ze to kawał buca jest!
Znam to z autopsji… koszmar, koszmar, koszmar.
Mnie zostawił były chłopak w momencie gdy byłam chora, płakałam kilka miesięcy. A teraz hu* mu w dupsko 🙂 i temu Twojemu macho tez:)
Ja to bym takiego kopnęła w dupę i see you later, bez pieprzenia się, a przeżywanie zostawiłabym na potem!
Tak, oni nigdy na nic nie są gotowi. Paranoja. Dzieciaki
OOO ne ten to inny spokojnie. Trafisz na lepszego
Nie wiadomo czy się śmiać czy płakać…
Nie zdziwiło mnie to jakoś, słyszałam już w swoim życiu dwa takie teksty, jestem zahartowana
Tak jak też z autopji jeszcze do tego po drodze miałam poronienie dramat i oby się to nie powtórzyło już nigdy.